Memories
We have been so touched by the outpouring of support by family, friends, colleagues and the GDN research community. Thank you.
Please feel free to leave a message, stories, memories or moments you’ve shared with Gregory here.
We have been so touched by the outpouring of support by family, friends, colleagues and the GDN research community. Thank you.
Please feel free to leave a message, stories, memories or moments you’ve shared with Gregory here.
Do not stand at my grave and weep
I am not there. I do not sleep.
I am a thousand winds that blow.
I am the diamond glints on snow.
I am the sunlight on ripened grain.
I am the gentle autumn rain.
When you awaken in the morning’s hush
I am the swift uplifting rush
Of quiet birds in circled flight.
I am the soft stars that shine at night.
Do not stand at my grave and cry;
I am not there. I did not die.
— Mary Elizabeth Frye
https://www.facebook.com/hsiangchu.lai/posts/10158106630713801?notif_id=1594002497123994¬if_t=feedback_reaction_generic
Migawka z przeszłości
Gdy po śmierci Profesor Krystyny Kersten Grzegorz zaproponował mi współtworzenie Fundacji Kerstenów, upamiętniającej dorobek i życie Jego rodziców, w pierwszym okresie działania skupialiśmy wysiłki na rozbudowie strony internetowej. A na samym początku Grzegorz wymyślił oryginalny logotyp – wcale nie akronim, jak to zwykle bywa, lecz symbol graficzny – przetworzone komputerowo zdjęcie Mnicha. Wiedziałam, że Krystyna i Adam byli zapalonymi taternikami – jako anegdotę rodzinną Pani Profesor w jednym z wywiadów opowiedziała historię wyprawy z małymi dziećmi, którym długą wędrówkę miała uprzyjemnić piosenka „Jadą, jadą misie, śmieją im się pysie…”. Nie wiedziałam jednak, że Kerstenów szczególnie zaczarował Mnich, stanowił bowiem nie lada wyzwanie – trudy wspinaczki pozwalały oczyścić głowy z problemów codzienności i spraw zawodowych, nabierali sił i – jak pięknie napisał Grzegorz – „odmładzali siebie i ich miłość” (https://kerstens.org/fundacja/silva_rerum/gory.shtml). Przekonałam się wtedy, jak duże pokłady empatii tkwią w Grzegorzu, choć na co dzień chował się w swojej skorupie. Trudno Go było przekonać do swoich racji, jeśli jakąś sprawę miał dogłębnie przemyślaną. Nie znaczy to jednak, że lekceważył cudze zdanie, bo nieraz po dłuższym namyśle potrafił zmodyfikować swoje stanowisko. Niemniej początki naszej współpracy były burzliwe, zwłaszcza że bywam prędka w słowach. Z czasem zaufaliśmy sobie w takim stopniu, że ta współpraca stała się harmonijna. Pracowaliśmy tak ramię w ramię (choć dzielił nas Atlantyk) przez dziesięć lat. W ostatnim e-mailu, z 26 maja 2020, Grzegorz zawiadamiał, że dostał od Mikołaja trochę zdjęć Krystyny. Moja reakcja – której nie mógł już poznać – była entuzjastyczna: „wspaniale, będzie można wrzucić na strony z samym tekstem”…
Droga 528 na Mnicha (Aleksander Wojciechowski)
Każde
z tych miejsc
trzeba
zapamiętać dokładnie
kamień po kamieniu
rysa po rysie
krok po kroku
bo
zdarzyć się może
każdego dnia
że wejdziesz
na drogę
w doliny
bez powrotu